Nie od dziś wiadomo, że środki odurzające są dla młodych ludzi ogromnym zagrożeniem. Nie tylko narkotyków i dopalaczy powinniśmy się jednak obawiać. Nastolatki coraz częściej odurzają się lekami, które bez recepty można kupić w każdej aptece.
W zwykłych lekach na katar, przeziębienie czy kaszel znajdują się związki mające działanie odurzające. W dawkach leczniczych farmaceutyki te przynoszą pomoc w walce z dolegliwością, np. odblokowują nos czy redukują napadowy kaszel. Przyjmowane w dużych ilościach, poprawiają natomiast nastrój. Z tego też powodu młodzi ludzie tak chętnie po nie sięgają. Sęk w tym, że „leki te, spożywane w większych dawkach, mogą powodować halucynacje, zaburzenia psychoruchowe, problemy z równowagą, drżenie ciała, a nawet prowadzić do śpiączki i innych bardzo groźnych powikłań” – mówi serwisowi infoWire.pl dr Agnieszka Dmowska-Koroblewska z Centrum Medycznego MML.
Nie tylko duża liczba opakowań po środkach farmaceutycznych w pokoju nastolatka może być wskazówką dla dorosłych, że nałogowo zażywa on leki. Rodzice i nauczyciele powinni się zaniepokoić, jeśli dziecko zachowuje się nietypowo, zwykle nieadekwatnie do sytuacji, i często jest zbyt pobudzone lub zbyt apatyczne. Nie ograniczajmy się jednak jedynie do obserwacji i reagowania w razie potrzeby. Warto przykładać większą wagę do profilaktyki. „Młodych ludzi trzeba uświadamiać, że leki mogą uzależniać, a nawet prowadzić do śmierci” – uważa ekspertka.
Problem odurzania się farmaceutykami przez nastolatków nie jest bynajmniej marginalny. Na szczęście w Polsce podjęto już z nim walkę. Od lipca 2015 r. w aptece jednorazowo można kupić tylko jedno opakowanie produktów zawierających pseudoefedrynę, desktrometorfan lub kodeinę. Ponadto sprzedawca nie wyda leków osobie niepełnoletniej, a także jeśli uzna, że mogą one zostać użyte do celów pozamedycznych lub stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. W 2017 r. wejdą w życie regulacje określające maksymalny poziom zawartości substancji psychoaktywnych w farmaceutykach.
[infoWire.pl]